poniedziałek, 31 marca 2014

Ołowiany dobosz

Pierwszy raz miałam okazję ilustrować wiersz. Tym razem dla wydawnictwa Zysk i Ska namalowałam ilustracje do wiersza "Ołowiany dobosz" autorstwa Tadeusza Kubiaka. Podobnie jak w przypadku ilustracyjnego liftingu Marka Piegusa również i ta mająca swoje lata książeczka KLIK (z 1987roku) przeszła ilustracyjną metamorfozę:) Powiem szczerze że to była ekspresowa realizacja. W niecałe 3 tygodnie powstało wszystko. Miałam wolną rękę w kwestii zaprojektowania ilustracji, łamania tekstu i doboru czcionki. Zatem pierwszy raz mam poczucie, że książeczka jest zaprojektowana od poczatku do końca przeze mnie:) no może poza krojem czcionki w tytule na okładce - tym zajęło się już wydawnictwo.
Najpierw powstała próbna ilustracja. Namalowałam ją  na szybko bez większego zamysłu- aby pokazać moją kreskę i dobór kolorów.



Szczęśliwie ta ilustracja stała się inspiracją do namalowania kolejnych:)
Powstały ołówkowe szkice, na których przedstawiłam mój zamysł:




A następnie realizacje w kolorze:










To była bardzo przyjemna realizacja, w której mogłam poszaleć z kolorami oraz formą ilustracji - nie miałam ograniczeń - idealnie!


środa, 26 marca 2014

poniedziałek, 24 marca 2014

Nie będzie o drzewie...

Tadam! Kolejna porcja ilustracji:)
Tym razem dla Sudio Brzoza zmalowałam serię okolicznościowych kartek.
Kolekcja wielkanocna jest już w sprzedaży (bazie, kurka, zajączek, pisanki ) KLIK:
Pozostałe czekają na swoją kolej.
Moje dzieci poszły w świat - pękam z dumy;)






Oprócz kartek zaprojektowałam coś jeszcze, ale o tym napiszę niebawem:)

wtorek, 18 marca 2014

Marek Piegus na mecie!

2 miesiące trwały prace nad  ilustracjami do książki autorstwa Edmunda Niziurskiego pt: Niewiarygodne przygody Marka Piegusa. To niesamowite, że w miesiąc powstało ponad 70 ilustracji i drugi miesiąc pracowałam nad dwiema okładkami - książka zostanie wydana w dwóch wersjach.
Oj to były bardzo pracowite 2 miesiące, pełne wzlotów i upadków. Były chwile, że malowałam jak z automatu, a czasem nic nie wychodziło i musiałam poczekać... ale udało się zmalować wszystko w terminie!
Całe dnie spędzone przy farbach i kartonach - dobrze, bo mogłam skupić się tylko na jednym ...mimo ogromnej pracy i wysiłku odpoczęłam wewnętrznie, bardzo tego potrzebowałam.

Teraz czekam na realizację, woo hoo już nie mogę się doczekać!
Będzie bardzo kolorowo i wesoło!

Oczywiście domalowałam nieco swojego osobistego humoru ;)


Koty oczywiście nadzorowały pracę do końca. Czasem przyszły, powąchały świeżo zamalowane katki,czasem się na nich położyły :/ ale większość czasu towarzyszyły mi w ten sposób:


 

A niebawem post o kolejnej ukończonej realizacji:)