Ktoś kiedyś napisał, że fotografie to takie kęsy czasu, które można wziąć do ręki.
Zapraszam Was dziś na lekki wpis o moich kęsach/kadrach stycznia. Mam nadzieję, że polubicie ten cykl wpisów i poznacie mnie jeszcze lepiej. Dla mnie będzie to fajna karta z pamiętnika, kęs czasu, do którego będę powracać z uśmiechem na twarzy...
Ten miesiąc dłużył mi się niemiłosiernie, ale chyba tak jest zawsze z styczniem. Po zabieganym grudniu to taki miesiąc łapania oddechu, zwolnienia tempa...
Styczeń - Nowy Rok- nowy kalendarz- miesiąc z leniwym Panem Grizli :)
Nowy Rok rozpoczęłam pracowicie:
Moja pracownia i nieśmiałe słońce zaglądające przez okna...
Niektóre paczki są naprawdę ciężkie
Wysyłka. Ulubioną pocztę mam przez ścianę z ulubionym kurierem:)
Była podróż do Poznania:)
Akurat trafiliśmy na te największe mrozy:( Temperatura na zewnątrz nie pozwała na zbyt długie przebywanie na powietrzu. Ogrzewaliśmy się w przytulnych kawiarenkach:
W La Ruina piliśmy przepyszną herbatkę Marokańską..
Uwielbiam offowe wnętrza!
Wieczorem poszliśmy na czekoladę:
Po powrocie do domu czekała na mnie przesyłka:)))
a w niej same cudowności, które zamówiłam.
Olejek do demakijażu Resibo bardzo lubię, to moje kolejne opakowanie...
Wieczorem robię sobie domowe SPA :))
Coś dla duszy i ciała.... Pędzle kupione za grosze w sklepie dla plastyków sprawdzają się idealnie do nakładania maseczek ;)
Następnego dnia słońce wypełniło całą pracownię:)
i oświetliło to co namalowałam wieczorem...
Chwila z kawą na zaplanowanie dnia:
Odrobina koloru na ustach ;) bardzo lubię ten kolor (MAC rebel )
I jazda do Ikea po ramy. Jestem tam niemal raz w tygodniu, znam wszystkie zakamarki i alejki;) i najkrótszą drogę do ram;)
Po powrocie śmigam na drabinie i fotografuję ilustracje. Efekty mogliście zobaczyć tutaj KLIK.
Wieczorne, moje ulubione malowanie:
Powstaje ilustracja dla maleńkiego Stefka:
Następnego dnia poczułam się gorzej i zakopałam się pod kołdrą :( w takich momentach mogę liczyć na towarzystwo Luny:
...i sezonów Przyjaciół:
Kiedy gorączka odpuszcza, przeglądam moje studenckie projekty obuwia:) fajne to były czasy!
Kiedy się już wygniłam w łóżku i miałam dość chorowania wróciłam do życia.
Spakowałam prace, które namalowałam zanim się rozchorowałam i pojechałam do kuriera.
Wieczorem kolejne malowanie:)) tak tak, to siwy kosmyk, lubię go eksponować, fajny jest!
21 styczeń - Dzień Babci, czas zakupić kwiaty w ulubionej kwiaciarni KLIK
Po długim chorowaniu brakowało mi świeżego powietrza i słońca. Długie spacery po lesie to jest to!
Tym miłym akcentem kończę styczniowe kadry, które udało mi się uchwycić.
Napiszcie proszę czy podobają się Wam tego typu wpisy;)
Być może w najbliżyszm czasie powstaną kolejne.
Pozdrawiam Was ciepło!