środa, 27 kwietnia 2011

Kwiecień w krainie tulipanów i wiatraków...

Holandia - zawsze chciałam tam pojechać. Decyzja zapadła, spakowaliśmy się i pojechaliśmy!
Co prawda jest to blog o ilustracjach.... ale ta kraina jest tak barwna i inna, że zrobię wyjątek:)
Holandia słynie z uprawy cebulek tulipanów. My mamy ziemniaki i pszenicę - oni mają pola porośnięte po horyzont tulipanami i hiacyntami. Mix kolorów i zapachów - niesamowite uczucie!

Madurodam - Holandia w miniaturze. Zdjęcia wykonane z odpowiedniego poziomu sprawiają, że na pierwszy rzut oka myślimy że to realny świat:)

Mieszkaliśmy w Utrechcie - studenckim, klimatycznym miasteczku. Wieczorami wsiadaliśmy na holendry i jechaliśmy przed siebie. Rowery.... są wszędzie. Mówi się, że rowerzysta na drodze to święta krowa - coś w tym jest. Ścieżki rowerowe często zajmują tą samą powierzchnię co jezdnia dla samochodów. Jadąc autem przepuszczasz wszystkich - sam jesteś ostatni.
Nie polecam Amsterdamu - dla mnie zbyt zatłoczony i głośny.
Utrecht jest klimatycznym miasteczkiem z Starówką i kanałami przy których jest mnóstwo knajp i restauracji.

Z Holandii przeniosłabym pogodę ducha, uśmiechniętych ludzi - ich sposób spędzania wolnego czasu. Przeniosłabym chęć zamiany samochodu na rower, segregację odpadów... chociaż ten aspekt w moim domu jest już od dawna:) Pamiętam, jak kilka lat temu przekonywałam mamę.
Dziś cała moja rodzina segreguje śmiecie, nawet Babcia - która jest najdokładniejsza - przed wyrzuceniem opakowań po jogurcie, serkach - dokładnie je myje:)


Obładowani przeróżnymi sadzonkami tulipanów wróciliśmy z nadzieją, że kiedyś znów odwiedzimy te strony. A na mojej liście czekają kolejne miejsca warte zobaczenia!
A jakie są Wasze miejsca na liście marzeń?

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Uwielbiam...

... je za całokształt - KOTY.
Mam 3 - rodzinka, a zupełnie 3 odmienne charaktery. Uwielbiam w nich chęć do zabawy, która z wiekiem nie zanika. Uwielbiam patrzeć jak wciskają się w najmniejsze zakamarki i pudełka, bezskutecznie usiłują "złapać" strumień wody....
Cenię sobie ich charakter - to kot sobie nas wychowuje:)
Kiedy chce to podejdzie, kiedy nie chce- ma nas gdzieś:)
Cudownie mruczą, kochają na swój koci sposób, nawet jak psocą robią to z gracją.
I jak tu nie lubić tych sierściuchów:)
... dlatego tak bardzo lubię je szkicować, malować... Są wdzięcznym tematem:)
Pan Kot (drugi od lewej) został tak na szybko namalowany na przypadkowym papierze w przypływie pomysłu.
I tak któregoś dnia zauważony w pracownii przez pewnego Pana - powędrował jako prezent dla miłośniczki kotów.

Kocia rodzinka w komplecie:
czarna Tekla, pręgowany Leon i Luna - Gusiu tak bardzo spodobało mi się to imię, że nie mogłam się oprzeć:)
Niedawno Leon został pozbawiony męskości. Od tamtej pory uwielbia wszystko co się świeci i błyszczy. Bawi się koralikami, podbiera nam kolczyki i błyskotki...
Ma bzika na punkcie kwiatów - lubi je wąchać i smakować.... coś jest w tej kastracji..;)

piątek, 8 kwietnia 2011

Teatr Króla

Od dłuższego czasu tworzę plakaty dla Teatru Króla.
Teatr "na kołach" jeździ do szkół w całej Polsce i wystawia spektakle - głównie o tematyce profilaktyki uzależnień. Spektakle niezwykle pomysłowe i barwne. Ręcznie wykonane kostiumy i scenografia dodają uroku.
Stworzyłam serię plakatów do spektakli, logo oraz projekt strony internetowej.
Strona internetowa jest baśniowa i idealnie odzwierciedla charakter spektakli.
Chyba najbardziej jestem dumna z Starego Dębu i małych drzwiczek prowadzących do jego środka - galerii.
Zapraszam Was do zwiedzania: www.teatrkrola.pl


I jeszcze kilka rysunków - prototypów.


poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Jeżykowo

Jedna z prac, którą namalowałam na zamówienie.
Jeżyk dla małego Jerzego - pamiątka Chrztu od Chrzestnej - mojej imienniczki:)


niedziela, 3 kwietnia 2011

W oczekiwaniu na to coś.

Coś jest z tą weną.
Czasami długo długo nic, a są chwile, że ilustracje same nasuwają się do głowy.
Najpierw jest szkic ołówkiem, zmiany, kształtowanie postaci, nadawanie jej osobowości...
I tak po jakimś czasie powstaje np. taki psychodeliczny Czerwony Kapturek.
Udał mi się:)